Literatura

RECENZJE

aibar

Kredożercy Óscar Aibar

tłum. Tomasz Pindel
seria: Salsa
Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA

Nie ukrywam, że książką Kredożercy autorstwa Óscara Aibara zainteresowałam się z powodu jej zaskakującego tytułu. Na szczęście dobry, przyciągający uwagę tytuł, to nie wszystko co ta 200-stronicowa książka ma do zaoferowania.

Utwór opowiada historię niczym niewyróżniającej się mieszkanki Madrytu – trzydziestokilkuletniej Any. Lecz nasza bohaterka posiada jeden, zdecydowanie niecodzienny nałóg – mianowicie nie może ona oprzeć się pokusie zjadania kredy. Jak się później okazuje nie jest jedyna. Niespodziewanie trafia na swego rodzaju Stowarzyszenie Kredożerców , które całkowicie odmieni jej przyszłe życie.

Książka zdecydowanie od początku zaskakuje nas swą fabułą. Z pewnością przypadnie ona do gustu wszystkim wielbicielom wszelkich odmienności czy dziwactw. Ale pod otoczką i zasłoną pełnych absurdu wydarzeń kryje się istota całej książki, którą jest poszukiwanie miłości. Lecz jak na prawdziwego Hiszpana przystało autor przedstawia ją w odmienny, intrygujący sposób, co znacząco działa na korzyść powieści. Dzieło Aibara zawiera bowiem to nieuchwytne i trudne do opisania specyficzne poczucie humoru, które zawładnęło wszystkimi dziedzinami sztuki pochodzącej z Półwyspu Iberyjskiego – od filmu, przez literaturę, malarstwo, na rzeźbie, architekturze czy teatrze kończąc. Nieprzewidywalność sytuacji, ich absurd sprawia, że od książki trudno się oderwać. Dodatkowo autor opisał kilka ciekawych informacji o innych ludziach z zaburzeniami łaknienia, by czytelnicy zrozumieli, że nałóg Any nie jest wyłącznie wytworem jego wyobraźni.

Powieść nie należy do szczególnie wybitnych dzieł, po przeczytaniu których czujemy potrzebę przewartościowania swego życia, jednak jest na tyle interesująca, że z pewnością warto ją polecić. Tę historię o poszukiwaniu miłości, która potrafi pojawić się w najmniej oczekiwanym momencie, o zwykłych ludziach, którzy okazują się niezwykli, czyta się wyjątkowo łatwo i przyjemnie. Ciekawa fabuła okraszona absurdem i niezwykłym poczuciem humoru w tym wypadku zaowocowała pełnym sukcesem. To książka, którą z czystym sumieniem mogę polecić, szczególnie wielbicielom zaskakującej hiszpańskiej literatury, która choć na chwilę pozwala nam zapomnieć o otaczającej szarej rzeczywistości.

Klaudia Giełżecka

figuerasszpiegSzpieg czasu, Marcelo Figueras
tłum. Barbara Jaroszuk
seria: Salsa
Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA

Sięgnęłam po tę trzystu-stronnicową książkę ze względu na ciekawy tytuł spodziewając się wciągającego kryminału. Na szczęście się nie zawiodłam. Jest tam wiele wątków politycznych, jednak nie nudzą one czytelnika. Powieść rozpoczyna się zabójstwem jednego z Pretorianów (wojskowych którzy sprawowali niegdyś w fikcyjnej Republice Trynidadu dyktatorską władzę, dopuszczając się na masową skalę morderstw i porwań). Policja początkowo nie radzi sobie ze znalezieniem sprawcy zbrodni, które zdarzają się co raz częściej, jednak wszystko zmienia się, gdy do akcji wkracza inspektor Van Upp. Wszyscy uważają go za szaleńca, więc wiadomość, że on będzie prowadzić śledztwo powoduje powszechne zdziwienie.

Do ostatnich stron nie wiadomo kto stoi za zabójstwami, więc książka trzyma w napięciu. Mimo to, czyta się ją lekko, jest wprost idealna na długie wieczory. Nie byłaby jednak tak ciekawa, gdyby nie szalony inspektor, cytaty z Biblii oraz wtrącenia z dramatów Szekspira. Można śmiało przyznać, że Figueras wykonał kawał dobrej roboty pisząc tę książkę. Polecam.

Aleksandra Michnik

mayoraldrzewoJedno drzewo, jedno pożegnanie, Marina Mayoral
tłum. Elżbieta Komarnicka
seria: Salsa
Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA

Książka jest napisana w postaci monologu. Autorka zmusza czytelnika aby zastanowił się nad odpowiedzią. Główna bohaterka-Lura opowiada o swoich życiowych doświadczeniach, decyzjach, które może nie były dobre. Takie podsumowanie swojego życia, robi podczas powrotu do rodzinnego domu, gdzie sadzi magnolię. Jest to symboliczny gest, uzupełniający triadę jej życiowych dokonań; urodzić dziecko, napisać książkę i posadzić drzewo.

Cała opowieść jest bardzo interesująca i wciągająca oraz warta przeczytania. Może na początku trudno jest czytać taki monolog lecz później, jak w oka mgnieniu książka się kończy. Szczerze mówiąc czułam lekki niedosyt, że książka jest tak krótka ale autorka napisała już kolejną część tylko tym razem monologu nie prowadzi Laura a inna jej bardzo bliska osoba.

Dorota Lustyk

W cieniu magnolii, Marina Mayoral

tłummayoralmagnolia. Elżbieta Komarnicka

seria: Salsa
Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA

Ta książka na długo zapadnie mi w pamięci, chodź to tylko niecałe dwieście stron w niepozornej zielonej okładce. Słowa wiersza XXXVII Bécquer’a:

Tam gdzie trumny zamyka się wieko,
Wieczność się otwiera,
Wszystko cośmy dotąd przemilczeli
Wypowiemy teraz

które otwierają książkę trochę mnie przeraziły. Nie do końca wiedziałam czego się spodziewać po takim wstępie, może jakiegoś horroru albo dramatu, ale na pewno nie historii miłosnej zawartej we wspomnieniach.

W cieniu magnoli to wspomnienia z punktu widzenia Paco, który chce wszystko opowiedzieć po swojemu podczas gdy „Jedno drzewo, jedno pożegnanie” to ta sama historia opowiedziana z perspektywy Laury, która jest jedną z najważniejszych dla niego osób w świecie. Według niego ukochana czasem się myliła. A nic nie może zostać przemilczane w tej sytuacji.

Do sędziwego architekta mieszkającego w pięknym dworku mieszczącym się niewielkim hiszpańskim miasteczku w prowincji, przyjeżdża pisarka z Madrytu. Pisarkę, która jest przyjaciółką córki głównego bohatera, Maíty, ciekawi związek, jaki się narodził między nim, będącym wówczas synem zarządcy dworu, i córką ówczesnego właściciela posiadłości, Laurą. Książka jest napisana w formie rozmowy pomiędzy pisarką a Paco, który wspomina Laurę po jej śmierci. Oboje od małego byli przyjaciółmi, łączyła ich miłość niewypowiedziana, chociaż przez całe życie byli blisko, nigdy nie byli ze sobą. Ona wyjechała do Madrytu, gdzie prędko poślubiła pianistę, on zaś założył rodzinę i stał się wziętym architektem wyjątkowych domów. Dlaczego więc pisarka chciała uwiecznić właśnie ich losy?

[…]nie obraź się, Lauro, ale ty nie jesteś[…] żadną sławną osobą, rozumiesz, co chcę powiedzieć? – i nie wiem, skąd tyle zainteresowani dla twojego życia, i przy okazji dla mojego. Chociaż z drugiej strony każde ludzkie życie jest interesujące i można się z niego wiele nauczyć, tak więc i z twojego, i mojego, i z życia twojego i mojego ojca, z czyjegokolwiek. Jako że ona stawia tyle pytań, więc ją też zapytałem, czy właśnie o to jej chodzi, i odpowiedziała mi, że nie chodzi jej o nic konkretnego, że interesuje ją życie i to, jak ludzie je przeżywają. I powiedziała, że chociaż dwie osoby przeżywają te same zdarzenia, odczuwają je i rozumieją zupełnie inaczej, i to właśnie ją ciekawi.

W cieniu magnoli jest książką psychologiczną, która w zaskakująco subtelny sposób porusza serce. Rzeczą, której mi trochę brakowało było to, że nie występują tu dialogi. Czytelnik nie wie, jakie pytania zadała pisarka Paco, można się jedynie domyślać na podstawie treści. Autorka zastosowała świetny zabieg: między rozdziałami umieściła dygresje zatytułowane Laura. Są to przemyślenia postaci dotyczące wydarzeń przedstawianych przez Paco. Laura wydaje mi się, że żyła w swoim oderwanym od rzeczywistości świecie. Ona potrafiła godzinami wpatrywać się w ptasie gniazdo czy w oczy najdroższego przyjaciela. Chociaż miłowała piękno, z łatwością potrafiła je niszczyć. Bywała egoistyczna, a przez to – destruktywna. Laura doskonale wiedziała, jakim uczuciem darzył ją Paco, a mimo to nie zmieniała swojego zachowania i nierzadko była wobec niego okrutna. Była dumna, ambitna, a jednak nie myśli się o niej jako o femme fatale. Zbyt wiele w niej wątpliwości, niepewności, rozterek. Jedyne, czego Laura jest pewna, to tego, że musi wyrwać się z miasteczka. Musi uciec od dworu, od ojca, od pamięci o matce… Paco, w przeciwieństwie do przyjaciółki, ma świadomość, że los człowieka to nie tylko jego własne życie. Że to również życie osób, które danego człowieka kochają, które go potrzebują i w stosunku do których ma on pewne zobowiązania. To właśnie dlatego mężczyzna postanowił pozostać w wiosce. Porzucił myśl o studiach architektonicznych, gdyż nie był w stanie opuścić wymagającej opieki matki. Paco w moich oczach jest bardziej dojrzały niż Laura.

Czytając tę książkę, miałam wrażenie, jakby Laura była mną. Laura ma dużo cech nastoletniej dziewczyny. Jest nieświadoma tego, ile w życiu popełniła błedów i że nie może ich naprawić:
Może i nie jestem zakochana, tylko uparcie chce w to wierzyć. Może boję się przyznać, że się pomyliłam, że to wszystko było jednym wielkim błędem.

Laura zawsze chodziła własnymi ścieżkami, niczego się nie bała, często przejmowała inicjatywę. Bujała w obłokach, szła „po trupach do celu”, była całkowitym przeciwieństwem Paco. Maíta, córka głównego bohatera jest bardzo podobna do Laury. Mają podobny stosunek do życia, podobnie się zachowują. Jak tylko się poznały, przypadły sobie do gustu. Laura jest najprawdopodobnie dla niej wzorem. Nie wiem, czy to było celowe zamierzenie autorki, ale postać Maíte sprawia wrażenie, że jest to inna wersja Laury. Ciekawą, chodź dalszoplanową postacią jest pisarka, która szukała potwierdzenia swoich teorii u Paco. Po jego odpowiedziach można dojść do wniosku, że czasami posuwała się za daleko w swoich pytaniach lub być może zadała je w niewłaściwy sposób; możliwe też było to, że jej teorie wydawały się wyssane z palca.

Paco często w odpowiedziach wspominał o tym, co się zdarzyło w spichlerzu w przeddzień wyjazdu Laury do Madrytu. Wspomnienie jedynego zbliżenia z Laurą jest zawarte na kilkunastu, może kilkudziesięciu stronach. Po tak długim opisie jednego przeżycia, dochodzi się do wniosku, że to dla Paco było najważniejsze wspomnienie. Opisując tak intymne doznanie, autorka nie przekroczyła granicy dobrego smaku, co jest wielką sztuką w dzisiejszym skomercjalizonym świecie. Od wypowiedzi Paco bije spokój i opanowanie, chociaż jak sam przyznał „Chwilami mnie też się bardzo miło z panią rozmawiało, ale chwilami wyprowadzała mnie pani z równowagi.”

Moim zdaniem warto przeczytać „W cieniu magnoli” razem z książką „Jedno drzewo, jedno pożegnanie”. Dlaczego?
Marina Mayoral w prostocie języka i słów opowiada niezwykła miłosną historię, fabuła jest niespotykana jak na obecne realia. Pomysł żeby opisać tą samą historię z dwóch różnych punktów widzenia jest zjawiskowy. „W cieniu magnoli” jest jedną z najlepszych powieści, jaką w życiu czytałam. Można się pokusić o stwierdzenie, że Paco i Laura są hiszpańską wersją Romea i Julii z happy endem. Każdy powinien mieć taką książkę w swojej biblioteczce, a tą szczególnie warto przeczytać.

Joanna Barwińska

mayoralorezSmutny to oręż, co nie broni się słowem, Marina Mayoral
tłum. Barbara Jaroszuk
seria: Salsa
Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA

Książka Mariny Mayoral ,,Smutny to Oręż co nie broni się słowem” to ogrom emocji zawarty w trochę ponad stu kartkach. Przeczytałam tę książkę także ze względu na różową okładkę, która jak si później okazało była pozorem. Nie spodziewałam się takiej porcji wrażeń. Marina Mayoral rozczarowała mnie – pozytywnie – prostotą i oszczędnym językiem.

Akcja na początku rozgrywa się w Hiszpanii podczas Wojny Domowej. Lewicowy rząd był wspierany przez siły republikanów i walczył ze zwolennikami Generała Francisco Franco oraz z nacjonalistami – prawicową opozycją. Właśnie wtedy dwunastoletnia Harmonía z sześcioletnią siostrą Rosą trafiają do sierocińca Nuestra Senora del Cristal. Ich rodzice byli na froncie, więc wysłali dziewczynki do ZSRR, gdyż nie chcieli, aby wychowaniem dziewczynek zajęła się profrankistowsko nastawiona rodzina.

,,[…] Więc mama na pewno znowu powtórzyłaby te słowa, nieważne, że w liście, i wyjaśniłaby, dlaczego tamtego dnia się spóźniła, i napisałaby też, że nie powinny się martwić, bo przecież wie, że nie wyszły wtedy na pokład tylko dlatego, że im nie pozwolono…””

Krytycy komentują tę książkę jako ,,napisaną pięknym, a za razem prostym językiem. Prawdziwa historia, którą każdy zrozumie”.

Marina Mayoral urodziła się w 1943 roku w Mondonedo w północno zachodniej Hiszpanii. Autorka wielu prac krytycznych i utworów beletrystycznych. Zarówno powieści jak i opowiadać. W 1979 roku po swoim debiucie, pisze nieprzerwanie. ,,Smutny to Oręż co nie broni się słowem” ukazał się w Hiszpanii w 1994 roku. Jego tytuł nawiązuje do wiersza Miguela Hernandeza.

,, Smutne to wojny, które nie są z miłości.
Smutne, smutne.
Smutny to oręż co nie broni się słowem.
Smutny, smutny.
Smutni wszyscy, co nie umrą z miłości.
Smutni, smutni. “

Treść Książki, Marina podzieliła na trzy części. Pierwsza część to szczytowy okres hiszpańskiej wojny domowej. Druga, to jej schyłek. Trzecia, ostatnia opisuje II Wojnę Światową. Pięcio stronicowy epilog spina wszystkie wątki. Ciepło w Domu Dziecka zastępuje chłód sierocińca. Bezpieczeństwo, stabilizację – walka o siebie i siostrę. To One w książce są nosicielkami piękna i harmonii. Potrafią pogodzić uczucia i miłość z wojną. To jedna wielka parafraza – oznacza to, że można być małym na zewnątrz, a wielkim w środku.

Harmonia jest skrytą, poważną i melancholijną nastolatką. Rosa jest natomiast śliczną, żywą dziewczynką, która potrafi opisywać świat tańcem gniewnego wojownika, albo ptaków na wiosnę. Dzięki temu talentowi trafia do najlepszej szkoły baletu w Moskwie. Mimo rozłąki jest silna co wzbudza podziw, a historia tchnie nadzieją. Książka Mariny Mayoral jest… prawdziwa. Pokazuje, że wojna nie tylko jest zła i smutna, ale są ludzie, którzy nie zapominają co to jest miłość. To wojna z innej perspektywy. Każdy, kto chce ,,coś” zrozumieć w życiu powinien mieć tę książkę na swojej półce.

Martyna Jajszczok

buntmasBunt Mas, Jose Ortega y Gasset
tłum. Piotr Niklewicz
seria: Spectrum
Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA

“Bunt Mas” to dzieło autorstwa Jose Ortegi y Gasset’a. Książka ta odbiega od klasycznego pojmowania jej znaczenia, bowiem napisana jest w formie eseistycznej. W dużym stopniu generalizując, przesłanie książki opiera się o prześmiewczy charakter opisu tytułowych mas, czyli ludności niczym się niewyróżniającej. (Gasset stanowczo zaznaczał, że nie ma na celu klasyfikowania ludzi ze względu na np. wykonywany zawód czy roczny dochód, co moim zdaniem warto podkreślić). Już na wstępie pojawia się dość istotne pytanie: dlaczego pisarz zdecydował się “wziąć na tapetę”, kolokwialnie mówiąc, właśnie społeczeństwo masowe, a nie dla przykładu stu najbardziej wpływowych ludzi wg Forbses’a? Obrał on tę tematykę, aby obalić ich dotychczasowe poglądy w odniesieniu do rzeczywistości. Jak napisał,czują się bezpiecznie, nabierają przekonania, że umieją świat ogarnąć”. Nic bardziej mylnego. Istotnym elementem budowy tekstu jest formułowanie wniosków na zakończenie każdego akapitu. Zatem przejdźmy do rozważań nad wnętrznościami tej książki.

Na samym początku utworu mamy do czynienia z jawnym stwierdzeniem: “(…) jesteśmy świadkami pewnego zjawiska, które (czy tego chcemy czy nie) stało się najważniejszym faktem współczesnego życia publicznego w Europie (…). To zjawisko to gigantyczny kryzys Europy, największy, jaki tylko mógł porazić kulturę, społeczeństwo i jednocześnie czterdzieści sześć krajów.

Żyjemy obecnie w erze pełności. Cóż to oznacza? Najzwyczajniej w świecie nadmiar objawiający się praktycznie na każdym kroku. “(…) Hotele przepełnione są gośćmi, pociągi pełne podróżnych, kawiarnie konsumentów, gabinety przyjęć znanych lekarzy pełne są pacjentów, a plaże pełne są ludzi zażywających kąpieli”. “To, co kiedyś nie stanowiło żadnego problemu- znalezienie miejsca- teraz zaczyna być prawdziwym kłopotem “. Zjawisko to jest w sumie naturalne a na dodatek ma swoje uzasadnienie w historii: w przedziale 1814-1914 liczba ludności na naszym kontynencie wzrosła od 180 do 460 milionów. Trzeba jednak zwrócić uwagę na fakt, że dawniej zjawisko aglomeracji w ogóle nie występowało. Wniosek z tego taki, że mamy z tym do czynienia po raz pierwszy; jest to nowość, ‘urozmaicenie’. Można to też tak interpretować, iż poniekąd stanowi to dla nas pewne usprawiedliwienie, w końcu jest to “patrzenie na nowy świat”.

Przepełnienie, aglomeracja – oba te zjawiska należały do rzadkości, ale trzeba nam wiedzieć, że nic nie bierze się bez przyczyny. Toteż tłumy nie wyłoniły się z nicości. Gasset stwierdza : “Tłumy istniały zawsze, ale nie jako tłum. Nagle tłum stał się widoczny, zajął w społeczności miejsce uprzywilejowane”.

Mając na uwadze powyższe, czym jest masa? Niczym niewyróżniający się tumult ludzi, przytłaczający liczebnie. Przeciętność w wielkim wydaniu. Konsekwentnie dążąc tym tokiem myślowym, jeśli obecny poziom przeciętny to niegdyś coś, gdzie docierały tylko wysoce wyedukowane warstwy arystokratyczne, oznacza to, że ów poziom dziejów nagle się podniósł.

Kolejną istotną kwestią jest czas. Dla pewnej części ludzi jest on czymś, co powinno się unicestwić, o czym powinno się zapomnieć, co traktowane jest z najzacieklejszą nienawiścią. Wkraczanie w nowe epoki, zmianę możliwości życiowych etc, traktowane są jak kataklizm. Tacy ludzie nie potrafią odnaleźć się w obecnym świecie. Jednak są i tacy, dla których zdobycze technologii są najlepszymi zabawkami… z niecierpliwością czekają na kolejne. Wprost dziecinną radość i satysfakcję daje im sama świadomość prześcignięcia w zasobności wiedzy. “(…) Unicestwiając czas i przestrzeń, zarazem je ożywiamy (…)”. W dobie dzisiejszej , dzięki pędzącemu rozwojowi techniki, możemy przebywać w większej liczbie miejsc aniżeli kiedyś wcześniej. Rozrost świata wcale nie polega na zwiększeniu jego gabarytów, ale na pomieszczeniu znacznie większych ilości coraz to nowych rzeczy.

Podobnie jak dzięki filmom i ilustracjom najdalsze zakątki kuli ziemskiej znalazły się w polu widzenia przeciętnego człowieka, tak samo dzięki gazetom i codziennym rozmowom docierają do niego wiadomości o wspaniałych osiągnięciach intelektualnych, znajdując swe potwierdzenie w najnowszej aparaturze technicznej, która wabi przechodniów z witryn sklepowych. Wszystko to razem sprawia, iż w umyśle przeciętnego człowieka rodzi się przemożne poczucie wyższości.

Tak więc, żyjemy w epoce, którą cechuje poczucie olbrzymich możliwości realizacji, ale która nie wie, co ma realizować. Filozof pisze, że władza publiczna znajduje się w rękach przedstawiciela mas, które są tak potężne, że zniszczyły całkowicie wszelką możliwą opozycję.

Reasumując, udzielmy odpowiedzi na podstawowe pytania stawiane w tej książce.
Czym lub kim jest człowiek masowy?
Człowiek masowy, to człowiek, którego życie nie ma wytkniętego celu, on sam bezwładnie ‘dryfuje’, łatwo rozwiązując swoje problemy ekonomiczne. To, co kiedyś budziło w człowieku poczucie wdzięczności, teraz przekształciło się w prawo, za które nie jest się wdzięcznym, ale się go wymaga.
– Jak możemy poszerzyć pojęcie człowieka masowego w taki sposób, by przyjęła go nauka?
W diagram człowieka masowego możemy także wpisać “swobodną ekspansję życiowych żądań i potrzeb” [Są to cechy rozpuszczonego dziecka].Nowy PLEBS, dziedzicząc dorobek “długiej i znakomitej przeszłości – znakomitej ze względu na natchnienie i trud” jest przez współczesny świat rozpuszczony.
-Jaki związek ma człowiek masowy z klęskami takimi jak głód czy ubóstwo?
W zamieszkach wywoływanych brakiem żywności masy ludowe domagają się chleba i często zdobywają go, niszcząc piekarnie. Może to posłużyć jako symbol stosunku, oczywiście przy zachowaniu należytych proporcji, współczesnych mas do cywilizacji, która je żywi

Czy są jeszcze inne czynniki charakteryzujące istotę masową?
Oczywiście. Można by tu nadmienić: nieodwoływanie się do czynników zewnętrznych, brak oznak korzystania ze zdolności indukcji lub dedukcji w sytuacjach problematycznych (po prostu człowiek ten zadowala się pierwszą myślą, jaka akurat w danej chwili przyjdzie mu do głowy), nie posiada znaczenia politycznego, lecz społeczne, nie jest do końca głupi- na drodze ewolucji zawsze będzie bystrzejszy od jego poprzedników (ale nie mądrzejszy niż indywiduum), nie przejawia szacunku w stosunku do jakiejkolwiek instancji (prawdę powiedziawszy- generalnie nie uznaje istnienia czegokolwiek takiego, co stałoby ponad nim), oraz coś w gruncie rzeczy oczywistego- masa nienawidzi wszystkiego, co nią nie jest.

Gasset jest typem człowieka – myśliciela, który postrzega świat nieco inaczej niż otoczenie, przez co jest wyjątkowy. W swoich pracach nie umieszcza schematycznych i banalnych myśli. Nie wprowadza także podziału na arystokrację, ludzi nauki, burżuazję oraz masy robotnicze lecz na masy ludzi niewykształconych i nieszlachetnie urodzonych. Według niego szlachetność, a zatem wyodrębnienie z masy, nie jest bezpośrednio zależna od pozycji społecznej. To czy należy się do masy zależy od tego, na ile jednostka jest zapatrzona w siebie, na ile jest arogancka wobec pozostałych, na ile jest nietolerancyjna i dekadencka, o czym jest mowa na samym początku książki.

Jose Ortega y Gasset w swoim dziele porusza wiele ciekawych problemów. Nie trzeba być studentem socjologii, aby zainteresować się jego twórczością. Oczywiście można się nie zgadzać z jego teoriami i sądami, co nie zmienia to faktu, że jest wybitnym socjologiem, toteż tę samą opinię podzielam w stosunku do jego książki.

MARCIN ŻELAZNY

Pantaleonvargaspantaleon i wizytantki, Mario Vargas Llosa

tłum. Casas Carlos Marrodán
Wydawnictwo ZNAK

Powieść uważana za jedną z najzabawniejszych, lecz najbardziej gorzkich powieści Mario Vargasa Llosy.

Jej akcja rozgrywa się w Peru w latach 50. ubiegłego wieku. Tytułowy bohater jest wyjątkowo sumiennym i pracowitym kapitanem intendentury. Zostaje mu powierzona ściśle tajna misja utworzenia Służby Wizytantek (najzwyklejszych prostytutek) do obsługi żołnierzy w Amazonii, gdzie szerzy się fala gwałtów dokonywanych przez wyposzczonych wojskowych. Mimo początkowych oporów, Pantaleon podejmuje się zadania, które po krótkim czasie nabiera ogromnego rozmachu. Jednocześnie zaczyna się upadek moralny bohatera i rozpad jego rodziny.

Autor zastosował dość specyficzny opis sytuacji. W pomiędzy tradycyjną narrację wplótł fragmenty listów, dokumentów, raportów wojskowyc i gazet. W wydawałoby się dość lekkiej satyrze wyśmiał systemy polityczne, instytucje państowe a nawet najzwyklejsze skłonności ludzkie.

Monika Nawrat

Przygodyalatriste kapitana Alatriste, Arturo Pérez – Reverte
tłum. Filip Łobodziński
Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA

Kapitan Alatriste to opowieść o Hiszpanii z pierwszej połowy XVII wieku. Główną postacią jest tytułowy kapitan Diego Alatriste y Tenorio(który wcale kapitanem nie jest), czterdziesto paro-letni szermierz, były żołnierz, a obecnie szpada do wynajęcia. Jedno ze zleceń okazuje się bardziej skomplikowane niż te z którymi zwykle miał do czynienia. Kiedy wraz ze swym towarzyszem wyruszyli, aby rozprawić się z dwójką angielskich wędrowców, kapitan daruje im życie, przez co naraża się swym zleceniodawcom: inkwizytorowi oraz sekretarzowi królewskiemu.

Narratorem powieści a także, jak się później okazuje jednym z głównych bohaterów, jest młody chłopak a zarazem pomocnik kapitana. Autor pokazuje nam sytuację z różnych punktów widzenia i zręcznie przeprowadza przez całą książkę, pisaną(w tłumaczeniu) językiem archaicznym. Według mnie tłumaczowi należy się duże uznanie, ponieważ musiał się on wykazać dobrą znajomością dawnego hiszpańskiego a także staropolskiego.

Bardzo miłymi dodatkami są sonety, wplecione w kwestie postaci, dzięki którym chcąc nie chcąc mamy styczność również z XVII-wieczną poezją hiszpańską, oraz czarno-białe ilustracje, które tworzą klimat i dodają książce charakteru.

Agata Piątek

„Kapitan Alatriste” to pierwsza z pięciu książek historyczno-przygodowych z serii Przygody Kapitana Alatriste” Arturo Pereza – Reverte. Akcja dzieje się w Hiszpanii pierwszej połowy XVII wieku. Na tronie zasiada młody Filip IV, wnuk Filipa II, a władzę sprawuje kanclerz. Ich cichymi przeciwnikami są inkwizytor oraz sekretarz królewski.
Diego Alatriste to świetny szermierz i wspaniały towarzysz broni. Po służbie w wojsku trafia na pewien czas do więzienia. Po wyjściu na wolność utrzymuje się ze zleceń i sławy swojego rapiera. Pewnego razu po wizycie w jednej z wielu knajp w Madrycie dostaje tajemnicze zlecenie od rotmistrza straży. Później dowiaduje się od swoich ukrytych pod maskami zleceniodawców, że za sporą sumkę ma zaatakować dwóch tajemniczych szlachciców, cudzoziemców. Po udanym ataku okazuje się, że są nimi następca tronu królewskiego i burmistrz Buckingham niosący ważny list. Kapitan nie zabija ich, czym naraża się na gniew swoich potężnych zleceniodawców, a mianowicie inkwizytora i sekretarza królewskiego. Diego wplątuje się w samo centrum intryg na habsburskim dworze i ma nie lada kłopoty.
Książka ma charakter historyczny, co czasem przeszkadza w czytaniu, ale jest za to wciągająca i bardzo ciekawa. Dzięki nieprzewidywalności akcji szybko się ją czyta. Jest w niej zawarte dużo faktów historycznych, które są dobrze wplątane w fantastykę fabuły. W książce tej można też znaleźć dużo cytatów i odniesień do dzieł literackich Hiszpańskich pisarzy. Autor postarał się o ciekawe zwroty akcji, które nadają książce dynamiki.
Lektura ksiązki jest ciekawym doświadczeniem i z pewnością wzbogaca. Można rozwinąć swoją wiedzę o Hiszpanii, a także dać się wciągnąć w dobrą przygodę.
Książka jest dobrze napisana, więc gorąco polecam!

Karol Sznapka

Cieńzafoncien Wiatru, Carlos Ruiz Zafón

tłum. Beata Fabjańska-Potapczuk, Carlos Marrodán Casas
Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA

Patrząc z perspektywy czasu, zwykle najlepsze książki, jakie czytałam, lądowały w moich rękach dzięki zaszywaniu się w księgarniach i bibliotekach z dala od regałów z bestsellerami czy książkami rekomendowanymi przez wielkich wydawców. Przyzwyczajona do tego, że te ostatnie często okazywały się jedynie stratą czasu i kolejnym potwierdzeniem na sprawność chwytów marketingowych, do “Cienia Wiatru” Carlos’a Ruiz’a Zafón’a podchodziłam z dużym dystansem. Gdybym jednak nie uległa tym wielu pozytywnym opiniom, na dodatek nie tylko tych światowych i znanych, moja lista książek, do których warto zajrzeć, byłaby z pewnością uboższa o jedną pozycję.

Jest rok 1945, czasy wojny domowej w Hiszpanii. Dziesięcioletni Daniel razem ze swoim ojcem odwiedza niezwykłe miejsce w samym sercu Barcelony – Cmentarz Zapomnianych Książek. Jest to rytuał w jego rodzinie, powtarzany od wielu pokoleń, który nakazuje wybór jednej książki i uczynienie siebie jej opiekunem. W ten sposób kolejny egzemplarz zostaje ocalony od zapomnienia. Chłopiec nie zdaje sobie jeszcze z tego sprawy, ale ta wizyta całkowicie odmieni jego życie. To tutaj bowiem, zaczynają się jego zawiłe losy, ściśle powiązane z autorem wybranej przez siebie książki – Julianem Caraxem. Jest to dramatyczna historia upartych poszukiwań zaginionego pisarza, przeplatanych miłosnymi aferami, ludzkimi tragediami, zatargami z policją i napotykaniem na swojej drodze coraz to bardziej zagadkowych osób.

Zafón po mistrzowsku buduje całą atmosferę powieści. Relacje między bohaterami są zwykle naszpikowane emocjami i pełne tajemnic, których pisarz nie śpieszy się odkrywać – trzyma czytelnika w napięciu do samego końca. Raz po raz otwiera kolejną szufladkę, co wbrew oczekiwaniom nie klaruje sytuacji, wręcz przeciwnie – prowadzi do powstania coraz to większej ilości niedopowiedzeń i pozostawia czytelnika w ciągłej niepewności. Autor wyprowadza wiele wątków pobocznych, niektóre z nich spotykają się, inne całkowicie rozchodzą, wszystkie jednak mają swój początek i koniec, prędzej czy później zostają zgrabnie domknięte, co z pewnością zasługuje na pochwałę.

Zafón, wprowadzając nowego bohatera, za każdym razem robi to zwykle w sposób nieoczekiwany i wyrazisty – nieważne czy jest to pierwszo czy drugoplanowa postać jest ona zawsze niezwykle barwna i plastyczna. Weźmy przykładowo Fermina – włóczęgę, którego Daniel przygarnia pod swój dach. Czy to zmęczony życiem żebrak, czy nieodkryty filozof, czy nawet dla niektórych oszust i krętacz – musimy przyznać, że powieść wiele by straciła, gdyby go w niej zabrakło. Na kreatywność autora znajdziemy bez problemu o wiele więcej dowodów, choćby sam życiorys Juliana Caraxa czy jego wpływ na losy Daniela są tutaj znakomitym przykładem.

Mimo wszystko jednak, sama sensacyjna fabuła książki, nie składa się na cały jej urok. Zafón umiejętnie wplata pomiędzy wydarzenia refleksje na temat czytania, czyni to czymś wyjątkowym, co niewątpliwie skłania do przemyśleń. Czy na każdego z nas czeka taka książka, jeszcze nieodkryta lub zapomniana, przeznaczona tylko dla nas? Książka, która może odmienić nasze życie? Jak tak, to w jaki sposób ją odnaleźć, albo może to ona prędzej czy później znajdzie nas? Dlaczego wybieramy tą, a nie inną? Czy także w naszym przypadku sprawdzają się jego słowa, że “książka jest lustrem i możemy zobaczyć w niej tylko to, co nosimy w sobie”?

Wreszcie, niezwykłym dopełnieniem powieści są wspaniałe opisy Barcelony, które pozwalają poczuć jej klimat. Pobudzają one wyobraźnię i sprawiają, że czytelnik przechadza się wraz z bohaterami tymi wszystkimi wąskimi uliczkami, przegląda się w witrynach starych antykwariatów czy przesiaduje w miejscowych restauracyjkach.

Mimo niezliczonej ilości sprzedanych egzemplarzy, “Cień wiatru”, potrafi zaczarować i jest dowodem na to, że i takie perełki mogą trafić do szerszej grupy odbiorców i natychmiastowo zyskać ich szacunek. Szczerze polecam, bo jest to książka nie tylko z chwytliwą fabułą, pozostawiającą czytelnika z wypiekami na twarzy lecz także podsuwająca kilka istotnych dla bibliofilów pytań, na które odpowiedź wcale nie tak łatwo jest w dzisiejszych czasach znaleźć.

Paulina Zając

Barcelona 1964 dzielnica Sarria. W dzielnicy tej Carlos Ruiz Zafón uczęszczał do szkoły jezuitów Collegi San Ignasi ( w Cieniu wiatru występuje jako szkoła San Gabriel). W szkole nie tylko zaczyna pisać pierwsze opowiadania, ale i wydaje je w założonym wespół z przyjaciółmi wydawnictwie. Przedsięwzięcie to zostaje jednak dość szybko ukrócone przez władze szkolne. W owych latach napisał swą pierwszą i nigdy nie opublikowaną powieść wzorowaną na angielskich powieściach „gotyckich” i dziewiętnastowiecznych powieściach „akcji” drukowanych w odcinkach. Szkolne lata uzna w późniejszych wywiadach za swoje początki pisarskie. Po maturze podejmuje studia dziennikarskie. Po ich ukończeniu zajmuje się reklamą. Zostaje dyrektorem kreatywnym w znanej agencji Lorente. W roku 1993 publikuje swoją pierwszą powieść „El principe de la niebla” (Książe mgły), która zdobywa Nagrodę Edebé dla najlepszej powieści młodzieżowej roku. Po tym sukcesie postanawia opuścić Barcelonę, by przenieść się do Los Angeles i poświęcić się pracy jako scenarzysta filmowy. W Los Angeles tworzy swe kolejne powieści: El Palacio de la Medianoche („Pałac Północy” 1994) Las luces de septiembre (Światła września” 1996) i wreszcie Marina (1999), w której po raz pierwszy umiejscawia akcję swej powieści w Barcelonie. W roku 2001 jego powieść „Cień wiatru” zostaje finalistką (czyli otrzymuje II nagrodę) w konkursie wydawnictwa Planeta Premio Fernando Lara de Novela.

Cień wiatru to w szczególności opowieść o Cmentarzu Zapomnianych Książek, o nienawiści, niespełnionych pragnieniach i o tym, że warto mieć marzenia i im ślepo ufać. Głównym bohaterem powieści jest dziesięcioletni Daniel Semper. Zaprowadzony przez swego ojca do tajemniczego miejsca, pełnego labiryntów różnorodnych książek, oddanych przez swych właścicieli, zgubionych i zapomnianych, ma wybrać ta jedną, której będzie opiekunem, która stanie się dla niego najważniejsza:

Wciąż pamiętam ów świt, gdy ojciec po raz pierwszy wziął mnie ze sobą w miejsce zwane Cmentarzem Zapomnianych Książek. Szliśmy ulicami Barcelony. Były pierwsze dni lata 1945 roku. Miasto codziennie dusiło się pod naporem szarego jak popiół nieba i słonecznego żaru, zalewającego Ramblę Santa Mónica strumieniem płynnej miedzi.
– Danielu, to, co dzisiaj zobaczysz, masz zachować wyłącznie dla siebie – ostrzegł mnie ojciec.
– Nikomu ani słowa. Nikomu. Nawet twojemu przyjacielowi Tomasowi.
– Nawet mamie? – spytałem cichutko.
Ojciec westchnął, ukryty za tym swoim smutnym uśmiechem, który jak cień towarzyszył mu nieodłącznie przez całe życie.
– Nie, oczywiście, że nie – odparł, spuszczając głowę. – Przed nią nie mamy tajemnic. Mamie możesz mówić wszystko.

W taki właśnie sposób chłopiec trafia na dzieło tajemniczego autora Juliana Caraxa, zatytułowaną Cień wiatru, której staje się głównym bohaterem, a nawet więźniem. Oczarowany powieścią chłopiec postanawia odnaleźć inne, sekretne książki nieznanego autora. Jednak jest ktoś, kto nieustannie usiłuje zniszczyć wszystkie ocalone książki, nie zapominając o ostatnim tomie ocalonym przez chłopca. Główny bohater poddany zostaje różnym próbom szantażu i gróźb, jednak od samego początku dąży do wyznaczonego celu, nie zdając sobie sprawy z tego jak wielkie niebezpieczeństwo mu grozi.

Oprócz niebezpiecznej, kryminalnej przygody, czytelnicy poznają przenikający się świat codziennej rzeczywistości z magią. Życie głównego bohatera, miesza z historią postaci opisywanych w książce. Realny świat staje się fikcją i odwrotnie. Powieść Zafona zawiera w sobie elementy kilku gatunków literackich. Oprócz głównego wątku dramatycznych poszukiwań, jest też motyw humorystyczny jak i obyczajowy, gdy poznajemy okres dojrzewania Daniela i jego zauroczenie płcią przeciwną.

Carlos Ruiz Zafón oprócz mistrzowskiej fabuły, przedstawia nam drugiego głównego bohatera, jakim jest urzekająca, od samego początku – Barcelona. Tak naprawdę w żadnej innej książce nie zapoznałam się z tak szczegółowo i skrupulatnie opisanym miejscem. Powieść doskonale ilustruje „prawdziwą”, historyczną Barcelonę, nieznaną wcześniej dla większości czytelników. Poza tym, godny uwagi jest bogaty stylistycznie język i narracja wielowątkowa. Kompozycja całości książki może być bez wątpienia, porównywana do geniuszu literackiego pisarstwa.

Jest to pierwsza książka Carlosa Ruiza Zafóna, jaką przeczytałam, a po wrażeniu, jakie na mnie wywarła sądzę, że nie ostatnia. Autor w bardzo umiejętny sposób wplótł w nią swoje mądre przemyślenia. Pokazuje ona też to, czego na co dzień nie widzimy lub nie zauważamy – rzeczy, do których jest w stanie posunąć się człowiek, który stracił absolutnie wszystko, co posiadał i nie widzi już sensu w życiu. Mogę śmiało polecić Cień Wiatru każdemu, kto szuka niezwykle interesujących wrażeń i niezapomnianej przygody.

Agata Skowrońska

Szczegółsomozaszczegol. Trzy krótkie powieści, José Carlos Somoza
tłum. Anna Topczewska
seria: Salsa
Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA

Poruszył mnie ostatnio fakt ogłoszony przez media, iż Polacy nie czytają książek. Jesteśmy co prawda narodem nietypowym, aczkolwiek to nie usprawiedliwia tego, że o owoc trzeba dbać. Mickiewicz mógł mówić o nas, że jesteśmy wybrani i konieczne jest mesjanistyczne myślenie i funkcjonowanie, lecz czasy się zmieniły i ludzie również. Inaczej patrzymy na otoczenie i inaczej przeżywamy jego kaprysy. Ilu ludzi, tyle punktów widzenia rzeczywistości. Marzeń też. Ale to raczej sfera indywidualna.

Unikając oglądania pełnego chluby społeczeństwa tramwajowego, czytałam w ramach poszerzenia słownych perspektyw książkę. Nietypową jak dla mnie, aczkolwiek pobudzającą w inny sposób ludzką imaginację. Czytanie „Szczegółu, trzech krótkich powieści” jest jak przeżywanie tego samego dnia kilka razy. Za każdym razem oglądając go oczami innej osoby, inaczej myślącej, posiadającej inną osobowość. Trzy razy kładziemy się do łóżka, trzy razy witamy dzień, ale są to trzy te same dni widziane w innej płaszczyźnie. José Carlos Somoza genialnie manipuluje plastycznością ludzkiego umysłu. Powieści tego pisarza wciągają już od pierwszych stron. Połączenie talentu pisarskiego oraz elegancji stylu przyczynia się do powstawania oryginalnych tworów. Należy również zauważyć, że Somoza z zawodu jest psychiatrą, co znajduje znaczne odwzorowanie w mistrzowskim tworzeniu intrygi przez pisarza z powołania.

W książce tej znajdują się trzy krótkie opowiadania. „Płaszczyzny”, „Szczegół” oraz „Usta”. Pierwsza z nich opowiada o tym, jak to w nadmorskim miasteczku codzienna niezaburzona sielanka może przybrać barwy gęstej i tajemniczej atmosfery. Dzieje się to za sprawą przyjazdu nowego lekarza do mieściny, który to zaczyna dostrzegać bezcielesne postaci i różnego typu tajemnicze przedmioty, z których chce ułożyć zrozumiałą i spójną całość. Jest ciekaw wytłumaczenia zaistniałych wydarzeń, aż jego życie stanie na głowie. „Szczegół” jest przedstawieniem tropu niewidzialnego zabójcy przez miejscowego wariata. Każdy element zwykłych na pozór wydarzeń staje się poszlaką. Jednak powstrzymanie zabójcy nie jest takie proste. Życie przeciętnego egzystującego przewraca się niesamowicie, kiedy dostrzega on, że jest posiadaczem… szkieletu. I to własnego. Jego życie zaczyna polegać na obserwowaniu własnego ciała i wyobrażaniu sobie co w danej chwili dzieje się z jego kościami, jak wyglądają, jak się układają. Książka w całości opiera się na tym, jak funkcjonuje nasz organ myślący i do czego jest zdolny. Somoza jest narracyjnym wirtuozem, potrafi zagłębić się do wnętrza umysłu korodowanego obsesją i linie oddzielające normalność od obłędu ulega zatraceniu. Ludzie najczęściej sami są twórcami problemów. Tworzą we własnej głowie wyobrażenie i otoczkę jednego egzystencjalnego elementu, chcą za wszelką cenę dowieść prawdy. Rozwiązanie zagadki, otrzymanie pełnego obrazu, na który składają się puzzle. Puzzle, których kształt sami ustalamy według potrzeb umysłu. Szczególną uwagę wzbudziło we mnie to, jak Somoza komponuje dzieła. Pokazuje nam teatrzyk z zewnątrz, a potem zaprasza za kulisy.

Osobiście bardzo polecam ową książkę. Zachęcam do zapoznania się z wirtuozerią hiszpańskiego pisarza. Moje doznania czytelnicze były bardzo pozytywne również ze względu na to, że książka jest ukazaniem tego, że człowiek jest istotą kreatywną. Budynkiem zbudowanym na podstawie odpowiedniego wykorzystywania własnych idei i w odpowiedni sposób kształtowania ich.

Anna Mardyła

vallejoalkadMój brat alkad, Fernando Vallejo

tłum. Marta Szafrańska-Brandt
seria: Salsa
Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA

Mój brat alkad to jedna z trzech powieści Fernanda Vallejo przetłumaczonych na język polski. Opowiada ona o losach brata narratora, Carlosa, który postanawia zostać alkadem (kolumbijski odpowiednik burmistrza).

Fernando Vallejo to kolumbijski pisarz i reżyser mieszkający w Meksyku. Zrealizował tam wszystkie swoje trzy filmy, a także wiele książek, których akcja z natury toczy się w Kolumbii. Niestety tylko trzy z nich zostały przetłumaczone na język polski. Ostatnią z nich, przetłumaczoną w 2004 roku jest „Mój brat alkad” (Mi hermano el alcalde) . Jej głównym bohaterem jest Carlos Vallejo, homoseksualista, brat narratora. Pewnego dnia postanawia on zostać alkadem Tamesis, miejscowości w której rozgrywa się akcja powieści. Rozpoczyna intensywną kampanię wyborczą, której sztandarem jest „Megaprojekt Zintegrowany Dorzecza Rio Frio i Obszaru Irygacji, największy w środkowej Kolumbii”. Ale konserwatywni mieszkańcy nie chcą nowego rządcy. Jednak w dzień wyborów dzieją się cuda: zmarli wstają z grobów, żeby zagłosować na Carlosa, a stada dzikich papug skrzeczą na jego chwałę . Wygrywa on wybory różnicą pięćdziesięciu głosów. Wszyscy się z tego cieszą, z wyjątkiem narratora, który obawia się o przyszłość Carlosa…

Jest to powieść iberoamerykańska, pełna humoru i nie zawsze łatwa w odbiorze. Oprócz głównego wątku, autor porusza także problemy dzisiejszej Kolumbii i polityki. Jednak niektórych czytelników może zrazić użycie ostrych słów, często uważanych na niepoetyckie, a wręcz wulgarne bądź obraźliwe, a także to, że momentami książka może być niejasna i trudna w odbiorze. Jednak takie są właśnie książki tego gatunku. Na swój sposób to chyba jedyna możliwość oddania klimatu pewnych miejsc bądź sytuacji. Lecz moim zdaniem są to jedyne wady tej powieści, na które większość nie zwróci uwagi. Zaletami tej książki są; znakomite poczucie humoru, brak długich i nużących opisów i zwykła szczerość w wyrażaniu opinii narratora, np. o internecie.

A zatem, jeśli należycie do tych 44% czytających Polaków, nie pozostaje Wam nic innego, niż zapoznać się z tym tytułem. Książka nie jest obszerna, a wręcz przeciwnie. Niewątpliwie dostarczy Wam wiele zabawy i zachęci do zapoznania się z innymi książkami iberoamerykańskimi.

Michał Polanin

vallejoblekitnedniBłękitne dni, Fernando Vallejo

tłum. Marta Szafrańska-Brandt
seria: Salsa
Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA

Błękitne dni to pierwsza część autobiografii kolumbijskiego pisarza, Fernando Vallejo. Autor z wykształcenia jest biologiem i muzykiem, co chciał być może lekko zaznaczyć, pisząc książkę. Porusza też aspekty polityczne, filozoficzne i wiele aspektów religijnych. Historie opisane w książce wydają się być nieprawdopodobne. Aby całkowicie je zrozumieć, dobrze byłoby poznać mentalność ludzi z kolumbijskich wiosek.
Po przeczytaniu pierwszych zdań książka nie wywarła na mnie pozytywnego wrażenia, jednak z każdą kolejną stroną biografia jest coraz ciekawsza.
Błękitne dni opowiadają o dniach dzieciństwa Fernando Vallejo. Te dni nie zawsze były łatwe, były natomiast codziennością, o której autor opowiada z sentymentem, za którą tęskni, do której wraca pamięcią. Książka, mimo swojego nietypowego charakteru, może nas momentami wzruszyć lub zmusić do refleksji. Jest niewątpliwie warta uwagi.

Katarzyna Lewandowska

Książka pt. Błękitne dni została napisana przez kolumbijskiego pisarza Fernando Vallejo, który urodził się w 1942 roku w Medellín. Studiował filozofię na uniwersytecie w Bogocie, a następnie zamieszkał w Rzymie, gdzie studiował reżyserię. Z wykształcenia jest także muzykiem i biologiem. W 1971 zamieszkał w Meksyku, gdzie zrealizował trzy filmy. Jest autorem prac z dziedziny biologii i gramatyki języka literackiego oraz dwóch biografii poetów kolumbijskich. W 2003 roku dostał najważniejszą nagrodę w Ameryce Łacińskiej imienia Romula Gallegosa za swoją powieść “El desbarrancadero”.
Pierwsza powieść autobiograficznego cyklu “Rzeka czasu” to obraz dzieciństwa, spędzonego w małym miasteczku departamentu Antioquia i jego stolicy Medellín, w licznej rodzinie znanego senatora i polityka, w górach, gdzie jest bardzo egzotyczna przyroda.
W książce zostały uchwycone zjawiska i przypadki życia codziennego, bardzo charakterystyczne sylwetki ludzkie i doświadczenie nauki w klasztorze oraz różne wydarzenia polityczne, które niosą ze sobą przemoc i śmierć. Wszystko tworzy Kolumbię, a raczej jej portret z tamtej epoki i autoportret samego Fernanda Vallejo.
W książce została ukazana rzeczywistość tego kraju, która jest oglądana z zewnątrz, przez obywatela całego świata, ale też z bardzo bliska, od wewnątrz, oczyma kogoś, kto żył tam całe życie – “tam się urodził i tam jest pochowany”; “z perspektywy małego chłopca, a zarazem starego człowieka”.
Błękitne dni są opisane językiem gwałtownym, pełnym sarkazmu i pasji, pulsują czułością, gdy mowa o bliskich ludziach i miejscach, do których wrócić można w myślach, ale nie można w czasie, bo tamtej Kolumbii już nie ma.
Ta książka napisana jest tak, że nie wiadomo co się odezwie w czytelniku: groza czy wzruszenie. Jako, że nie lubię autobiografii i jestem zwolennikiem książek przygodowych nie podobała mi się ta powieść. Uważam, że była za długa i niepotrzebne były aż tak szczegółowe opisy.

Marcin Żelazny