Relacja z XIX Obozu Językowego

 

Widok na Roses: Kamera 1 , Kamera 2

 

 

 

 

19 maja 2017r. Descenzano

 Zaczynamy XIX Obóz Hiszpański  „Słowaka”. Po długiej nocnej podróży  dotarliśmy do Desenzano – malowniczego włoskiego miasteczka położonego na północy kraju. Pierwsze, o czym każdy z nas marzył, to choć namiastka porannej toalety. Odświeżeni, pełni energii  udaliśmy się na kamienistą plażę przy pięknie położonym jeziorze. Tam  Pan Profesor Straszak – dowodzący naszą drużyną „słowakową” podzielił  nas na grupy, w których następnie  realizowaliśmy wyznaczone  zadania. Jak przystało na bystrych i zdolnych uczniów naszej szkoły, zadania były wymagające i o odpowiednim stopniu trudności…, najpierw  odgrywanie scenek w języku hiszpańskim na dany temat, a później tak bardzo przez nas lubiane ćwiczenia gramatyczne na tryb rozkazujący. Popołudnie spędziliśmy w centrum miasteczka, gdzie mogliśmy się posilić pysznościami włoskiej kuchni, a następnie przejść się  uliczkami ślicznego miasteczka. Nasz spacer zakończyliśmy zwiedzając ruiny  starego zamku, z którego rozciągała się  cudowna panorama Desenzano. Tak dobiegł końca pierwszy dzień naszego wyjazdu…

 

20 maja 2017r. Roses

Druga noc  w podróży minęła szybko i nawet się nie zorientowaliśmy, kiedy dotarliśmy do celu naszej podróży, nadmorskiego miasteczka Roses położonego na urokliwym wybrzeżu Costa Brava. Już mieliśmy się rozlokować w naszych apartamentach, a tu niespodzianka… kolejne zadania. Tym razem mieliśmy na nie dwa dni. A na czym one polegały? Uchylmy rąbka tajemnicy. Otóż każda grupa dostała zadanie polegające na znalezieniu i opisaniu konkretnego miejsca w miasteczku. I tak na przykład zadaniem mojej grupy było odnalezienie restauracji galicyjskiej, miejscowego kościoła i dworca autobusowego. To było nasze pierwsze prawdziwe spotkanie z „żywym” językiem hiszpańskim (pytaliśmy przechodniów, jak dojść do tych miejsc i myślę, że poradziliśmy sobie świetnie). Pan Profesor Straszak mógł być z nas dumny. Po znalezieniu wszystkich punktów orientacyjnych udaliśmy się do hotelu, który był położony 15 minut pieszo od centrum Roses. Tam mieliśmy czas na rozpakowanie się i przygotowanie sobie jakiegoś ciepłego posiłku. Wieczorem spotkaliśmy się na tak zwanym „dachowaniu” – było to spotkanie na dachu budynku, w czasie którego  prezentowaliśmy projekty przydzielone nam jeszcze w Chorzowie, i jak stało się później tradycją, otrzymywaliśmy także  informacje dotyczące kolejnego dnia.

 

21 maja 2017r. Roses

Drugi dzień w słonecznej Hiszpanii rozpoczął się zwiedzaniem Ciutadeli de Roses, czyli fortyfikacji składającej się z zabudowań wznoszonych od IV w.p.n.e do XX w.n.e. Następnie mieliśmy czas na dokończenie zadań, pójście na plażę czy udanie się na Wielki Targ, który otwarty jest tylko w niedzielę. Wizyta na targu cieszyła się dużą popularnością. Na straganach były owoce i specjały hiszpańskiej kuchni. Po południu wszyscy ci, którzy jeszcze mieli trochę sił w nogach, udali się z Panem Profesorem na pieszą wycieczkę w góry. Zaprawieni słowakowymi rajdami, nie mieliśmy większych trudności ze wspinaniem się po zboczach Pico de Aguila, z którego roztaczał się przepiękny widok na miasteczko Roses. Dzień zakończył się oczywiście „dachowaniem”, czyli prezentacją projektów i wymianą informacji.

 

22 maja 2017r. Tossa de Mar

No i nadszedł trzeci dzień w wyjątkowo gorącej Hiszpanii. Kierunek na dzisiaj to Tossa de Mar – miasto położone w hiszpańskiej Katalonii. Po dotarciu  na miejsce spotkaliśmy się na plaży, aby tam ustalić miejsce zbiórki i zacząć realizować wcześniej przydzielone zadania. Każda z grup  musiała zebrać informacje na dany temat, a następnie przygotować prezentację lub nakręcić vloga, czyli  krótki film o wyznaczonym punkcie. Kiedy wykonaliśmy zadania i zjedliśmy pyszny obiad w jednej z katalońskich restauracji, mogliśmy spędzić czas, próżnując trochę na plaży. Weseli choć zmęczeni, dotarliśmy do autokaru, który bezpiecznie przywiózł nas do hotelu. Dzień jak dzień – zakończony „dachowaniem”. To był jeden z ciekawszych dni. A kierunek na jutro to… słoneczna Barcelona.

23 maja 2017r. Barcelona

To był okropny początek, zbiórka w autokarze 6.55 (prawie noc). Kierunek na dzisiejszy dzień to Barcelona – stolica Katalonii, pełna zabytków, gwaru wielkomiejskiego miasta i turystów, którzy chcą poczuć atmosferę tego niezwykłego miejsca. Jak zwykle podzieleni na grupy udaliśmy się realizować nasze zadania. Zadanie na dziś – znaleźć punkt, zrobić zdjęcie i co ważniejsze opisać wyznaczony zabytek tak dokładnie jak to możliwe. Zadania jak zwykle te same, ale trzeba przyznać miejsce było wyjątkowe – to prawdziwa metropolia północy Hiszpanii, rozległa, krzykliwa, barwna i nieprzewidywalna, gdzie współczesność miesza się z przeszłością. Popołudnie spędziliśmy w parku Güell, tam odpoczywaliśmy i podziwialiśmy przyrodę. Tam też dzieliliśmy się naszymi wrażeniami z jakże ciekawego dnia. Wieczorem, wyczerpani, choć pełni wrażeń, wróciliśmy do Roses i tym razem nie było wieczornego spotkania na „dachu”. Jaka szkoda… a do Barcelony jeszcze wrócimy.

 

 24 maja 2017r. Rejs, Roses i Tapas

Dzisiaj czeka nas rejs. Rejs prawdziwym statkiem z przeszklonym dnem. Byliśmy bardzo podekscytowani możliwością podglądnięcia życia morza i nie rozczarowaliśmy się. Pod naszymi stopami pływały różnej wielkości, barwne ryby – duże, małe i średnie. Pogoda była, jak to zwykle w Hiszpanii bywa, wspaniała – wymarzona na rejs wzdłuż skalistego wybrzeża Costa Brava. Po takich wrażeniach czas na przekąskę. I już nie mogliśmy się doczekać zaplanowanej wcześniej kolacji tapas, czyli dań przygotowanych między innymi z owoców morza. Dla miłośników morskich przysmaków była to doskonała okazja skosztowania krewetek, małż i takich innych „stworków”. Dla tych, którzy wolą bardziej standardową, polską kuchnię przygotowano Patatas bravas… bardzo pyszne danie.

 

25 maja 2017r. Barcelona

No i jesteśmy w Barcelonie kolejny raz. Jak przystało już na tradycję Pan Profesor Straszak przydzielił nam zadania i wyruszyliśmy na podbój tego niezwykłego miasta. Tym razem punktem kluczowym programu było skorzystanie ze środków komunikacji miejskiej między innymi z metra. Niesamowite wrażenie wywarła na nas katedra wznoszona od ponad stu lat, lecz ciągle jeszcze nieskończona – Sagrada Familia. Strzelista, monumentalna, ale zarazem pełna zakamarków – niedokończona budowla wielkiego katalońskiego projektanta Antonio Gaudiego. Innymi, równie ciekawymi miejscami Barcelony, które odwiedziliśmy były: Stadion klubu FC Barcelona Camp Nou, Montjuic (wzgórze, z którego roztacza się piękny widok na całe miasto), oceanarium oraz nie omieszkaliśmy kolejny raz przespacerować się ulicą La Rambla. Wieczorem, zmęczeni, ale pełni wrażeń, wróciliśmy do naszego hotelu i tym razem nie było…. „dachowania”.

 

26 maja 2017r. Roses

To już ostatni dzień naszej hiszpańskiej przygody. Działo się w ciągu tych dni tak wiele, że nie sposób będzie o tym wszystkim zapomnieć. Tyle wspaniałych wrażeń, widoków, miejsc, do których na pewno trzeba będzie jeszcze powrócić. Zapewne kiedyś to nastąpi, ale tymczasem trzeba podsumować nasz wyjazd. A gdzie to najlepiej uczynić? Na tradycyjnym  „dachowaniu”, na którym omówiliśmy cały nasz wyjazd. Śmiechu było co nie miara, gdy wspólnie oglądaliśmy nakręcone przez nas filmy. Następnie udaliśmy się do naszych pokoi, aby przygotować się do jutrzejszego wyjazdu, posprzątać apartament i spędzić jeszcze trochę czasu wolnego w mieście Roses, spacerując po malowniczych uliczkach tego nadmorskiego kurortu.

Jutro wyruszamy z powrotem do Polski, wracamy, choć już wiemy, że będziemy z niecierpliwością czekać na możliwość powrotu do Hiszpanii, kraju słońca, flamenco, barwnych ulic i niezwykle gościnnych ludzi.